Agnieszka, położna z 20 letnim stażem opowiada jak doszło do tego, że zdecydowała się na pracę w królestwie saudyjskim oraz jak wygląda jej życie codzienne poza szpitalem.
Agnieszka, jak to się właściwie stało, że zdecydowałaś się podjąć pracę jako położna w Arabii Saudyjskiej? Co było twoją motywacją?
Długo nosiłam się z zamiarem wyjazdu i sprawdzenia swoich możliwości zawodowych w innym, odległym kraju. Nie ukrywam, takich decyzji nie podejmuje się w kilka minut. To też jest pewna forma odwagi, żeby przełamać w sobie wygodnictwo i stabilizację. Musimy liczyć się z rozstaniem z najbliższymi, swoimi przyzwyczajeniami oraz kulturą, w której wyrośliśmy. Zamiłowanie do odkrywania świata, poznawania ludzi, realizowania możliwości podróży, rozwoju zawodowego, językowego przechyliły szalę! Już wcześniej podróżowałam po krajach Zatoki Perskiej, ale w Arabii Saudyjskiej jestem po raz pierwszy. Dodatkowym atutem przyjazdu tutaj jest również kwestia finansowa. Wiele osób decyduje się na przyjazd do Arabii Saudyjskiej głównie z tego ostatniego powodu. Największą motywacją była próba własnych sił i mój wiek. Nie mam czasu na długie zastanawianie się (w tym roku kończę 50 lat!), ale za to mam większe doświadczenie. Zdopingowały mnie córki, które powiedziały, że mam próbować, bo wierzą we mnie, a próba zatrzymania mnie będzie mnie zabijać. Jestem jak lokomotywa-zawsze do przodu, ale nie za wszelką cenę!
Co Cię skłoniło do opuszczenia Polski i rozpoczęcia nowego życia jako położna w obcym kraju? Czy rodzina wspiera cię w tej decyzji?
Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza i bardzo szanuję ich za wszystkie słowa wsparcia, rady, zwłaszcza w momentach, kiedy inni atakowali mnie za moją decyzję w związku z wyjazdem do pracy do KSA. Oczywiście nie przyszło i nie przychodzi mi łatwo myśl o rozstaniu z nimi. Stworzyliśmy dom, z którego nie chce się wychodzić, zawsze jest coś dobrego do zjedzenia, jest o czym porozmawiać. Córki są pełnoletnie, powoli układają swoje życie we własne scenariusze. Moi najbliżsi mnie znają i wiedzą, że nie usiedzę na miejscu, w spokoju, bez kolejnych wyzwań. Każda możliwość zdobycia nowego doświadczenia, czy to zawodowego, językowego czy społecznego, daje mi satysfakcję i siły do działania. Pozostanie w jednym miejscu, jest niczym innym jak ogromnym cofaniem się. Często spotykam na swojej drodze ludzi, którzy po prostu boją się zrobić choćby jeden krok wprzód i tym samym tak wiele tracą. Świat jest otwarty, trzeba korzystać z jego zaproszenia.
Czy mogłabyś opisać, jak wyglądał proces rekrutacji do pracy w Królestwie Arabii Saudyjskiej? Czy twoja pierwsza rozmowa kwalifikacyjna była udana? Czy otrzymałaś wsparcie od twojego doradcy po nieudanej rozmowie?
Rekrutacja i cały związany z nią proces to wyjątkowo długa, drobiazgowa, pełna biurokracji droga, której sama nie dałabym rady przejść. Bez wsparcia konsultantek i poprowadzenia mnie, jak małe dziecko za rączkę na 5th Avenue, poległabym bez reszty! Cała „przygoda” rozpoczęła się, kiedy na gazetce oddziału, w którym pracowałam znalazłam reklamę G5 Plus. Proces rozpoczął się od spotkania grupowego w Poznaniu. Było wielu chętnych czy przynajmniej zainteresowanych podjęciem pracy w KSA. Była też prezentacja o możliwościach, profitach, jakie niesie ze sobą zatrudnienie w szpitalach saudyjskich. Oferty skierowane były zarówno do pielęgniarek, położnych, jak i fizjoterapeutów. Skorzystałam też wówczas z możliwości napisania testu z języka angielskiego, którego znajomość okazała się wystarczająca, aby przejść do kolejnego etapu. Odbyłam też trzydniowe szkolenie w Warszawie, na którym już bardziej szczegółowo, zawodowo i językowo przygotowano nas do pracy w KSA. W tym momencie nastał okres oczekiwania na ofertę pracy, która spełni moje kryteria. W międzyczasie miałam okazję być na spotkaniu szkoleniowym w Pradze oraz wziąć udział w konsultacji z jedną z pielęgniarek, która pracuje już dłuższy czas w KSA i bezpośrednio dowiedzieć się z pierwszej ręki jak tam faktycznie jest. Czego mogę spodziewać się w nowym miejscu: jeśli chodzi o organizację, zakwaterowanie, życie poza pracą, zasady współpracy w zespole, możliwości zawodowe itd. Dziewczyna okazała się kopalnią praktycznej wiedzy! Cały czas i na bieżąco byłam prowadzona i wspierana przez konsultantki z G5 Plus. Otrzymywałam wskazówki, rady, słowa wsparcia jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej: w jaki sposób odpowiadać, na co zwrócić uwagę, aby była ona uwieńczona sukcesem. Podobnie działo się po odbytych rozmowach-wywiadach z przedstawicielami szpitali w KSA. Dostawałam e-mail lub telefon od pań z G5 Plus ze słowami gratulacji i wsparcia oraz wytycznymi co do dalszego postępowania w kwestii dalszego procesu. Nie ukrywam-przed każdą z rozmów byłam podekscytowana i spięta, bo zależało mi na pozytywnym odbiorze u mojego rozmówcy. Większość połączeń odbywała się przez Skypa. Wszyscy byli bardzo mili, zadawali pytania dotyczące ogólnych motywów do pracy za granicą, ale były też pytania szczegółowe, zawodowe. Dopiero po ostatnim wywiadzie z przedstawicielką szpitala w KSA (nawet nie liczyłam, którym z kolei) otrzymałam telefon z G5 Plus z gratulacjami! Jest! Sukces! Mamy komplet: stanowisko, na którym mi zależało, miejsce, satysfakcjonujące warunki finansowe! Tak jak powiedziała mi rozmówczyni z KSA-czas kupić wygodne buty do pracy w oddziale! Było mi trudno uwierzyć, że spełniły się wszystkie moje warunki dotyczące pracy. Jakie targały mną emocje? Czy to nie żart, drżenie rąk, ekscytacja, jak przyjmą tę informację najbliżsi? Czy dam radę? Tysiące pytań bez odpowiedzi. Trzeba działać dalej! Jeśli nie ja, to kto podejmie się tego wyzwania? Przecież tego właśnie chciałam! Jestem bardzo dumna z siebie. Udało się!
Jak pracuje się na oddziale porodowym w Arabii Saudyjskiej?
Praca to dyżury 12-godzinne. Szpital oferuje 4 sale porodowe oraz przylegający do niego oddział położniczo – ginekologiczny. National Gard Hospital to raczej mała placówka z ok. 150 łóżkami. Jest to filia szpitala w Rijadzie. W jego skład wchodzi: izba przyjęć, chirurgia damska i męska, blok operacyjny, oddział pediatryczny oraz sala porodowa z położnictwem i ginekologią. Tutaj prawie każdy zna każdego, stąd ciągle słychać na korytarzach wzajemne pozdrowienia. Porody w większości przypadków przyjmowane są przez położne, chyba że zaistnieje sytuacja porodu zabiegowego lub zagrożenia, wówczas proces należy do lekarzy. Nie ma ograniczenia dla pacjentki w dostępności do znieczulenia podczas porodu w żadnej formie. Wyzwaniem było zdobycie umiejętności szycia ran po porodzie. Dla mnie okazało się to zupełną nowością, którą chętnie się nauczyłam i praktykuję. Staram się nie porównywać moich wcześniejszych doświadczeń z obecnymi. Raczej koncentruje się na przyswajaniu nowej wiedzy, aczkolwiek gdzieś w podświadomości mamy zakodowane „a u nas…to…” . Jest inaczej, a jednocześnie takie same ludzkie problemy jak wszędzie! Jednak dużą różnicą jest strona biurokracji, którą wykonuje się tylko i wyłącznie w programie komputerowym zwanym „Best Care”. Mogę śmiało powiedzieć, że typowe pisanie na papierze nie istnieje! Jest to ogromny program połączony w jedną sieć, która obejmuje całą Saudi. Stanowi to duże ułatwienie w dostępie do informacji o pacjencie i jego bezpieczeństwie. To ostatnie określenie, tutaj jest na pierwszym miejscu ! W związku z bezpieczeństwem bardzo skrupulatne jest tzw. podwójne sprawdzenie np. leków przed podaniem pacjentowi, podwójna identyfikacja pacjenta, system dostępności np. do leków narkotycznych, chemioterapeutyków i innych silnie działających leków.
Czy czujesz się bezpieczna jako kobieta w kraju Arabii Saudyjskiej?
Jako kobieta i do tego jeszcze „biała” przyjęta zostałam bardzo otwarcie i serdecznie przez personel. Pacjenci otwarcie mówią, że są zadowoleni z opieki, jak nas nazywają „waniliowa twarz”(z powodu jasnego koloru). Trzeba pamiętać, że jestem w kraju o dość specyficznej kulturze i odmiennej religii. Nigdy nie spotkałam się z dyskryminacją wobec swojej osoby, wręcz było dla mnie zaskoczeniem, kiedy rodowity Saudyjczyk-mężczyzna pierwszy wyciągnął dłoń na powitanie. Zmiany następują tutaj w bardzo szybkim tempie. Moje koleżanki, jeszcze 2 lata temu musiały zakrywać głowę, a teraz chodzimy już tylko w abaji. Nie spotyka się już na ulicach tzw. policji religijnej i coraz częściej mijam pary trzymające się za dłonie (co było do tej pory zabronione). Saudyjczycy są również zaskoczeni tak szybkimi zmianami.
Jak wyglądał Pani proces przeszkolenia po przyjeździe do saudyjskiego szpitala? Kto pokrywa koszty kursów?
Wszelkie dostosowanie się do nowego życia to również cały sztab szkoleń, egzaminów oraz testów kompetencji, które trzeba zdać. Na to poświęcony jest okres próbny, który obejmuje pierwsze 3 miesiące od przyjazdu. Poza tym jest to też czas na tzw. aklimatyzację do nowego życia: poznawanie zasad działania, czy funkcjonowania biur, urzędów, sklepów, czy zwyczajnego dnia. Większość edukacji i koszty z tym związane leżą po stronie pracodawcy. Są też egzaminy, za które trzeba zapłacić z własnej kieszeni. Na szczęście są to kwoty przystępne i rozłożone w czasie. Po przyjeździe do Arabii Saudyjskiej następuje proces o wydanie Iqamy, czy tzw. tutejszego dowodu osobistego. Kolejny etap to konto bankowe i wiza-jedno (koszt 200 riali) lub wielokrotnego przekroczenia granicy (3 miesięczna 500 riali a półroczna 1200 riali). Społeczność jest międzynarodowa, ale wspólnym językiem jest angielski. Duża rzesza Saudyjczyków również bardzo dobrze posługuje się angielskim. Stąd bardzo mocno zachęcam do nauki i to niekoniecznie tylko angielskiego. Kilka słów, czy podstawowych zwrotów w języku arabskim też jest bardzo mile widziane.
Czy szpital opłaca Ci zakwaterowanie? Jak ono wygląda?
Tak. Dużą oszczędnością w budżecie jest zapewnienie przez pracodawcę zakwaterowania. Jest to najczęściej osiedle w pobliżu szpitala, gdzie mieszkają pracownicy. Wyposażenie (żelazko, mikrofala, odkurzacz itp.) jest w każdym mieszkaniu. Oczywiście obowiązkowo musi być klimatyzacja. Większość pracowników ma do dyspozycji pojedyncze lokale, ale są również dostępne dwuosobowe z oddzielną sypialnią i łazienką, ale wspólną kuchnią. Po stronie pracodawcy również pozostaje opłata za wodę, prąd, czy wywóz śmieci. Większość zarobku pozostaje więc „w kieszeni”. Natomiast dla niewtajemniczonych, trzeba pamiętać, że woda z sieci wodociągowej, czyli tzw. z kranu nie nadaje się do picia! Należy zaopatrzyć się w wodę butelkowaną (5 galonów, czyli ok. 19 litrów wody pitnej to koszt ok. 9 riali). I tutaj kolejna niespodzianka. Kurs riala i złotówki to 1:1, a więc wszelkie zakupy i przeliczanie nie są kłopotliwe. Osiedle to tzw. kampaud. Na jego terenie jest zazwyczaj: bankomat, sklep, boiska (siatka, kosz, piłka nożna, kort) i basen oraz siłownia, czy też fitness club. Korzystanie z tych udogodnień jest bezpłatne! Pralnia z suszarkami znajduje się w mieszkaniach bądź na każdym piętrze budynku. Dwa razy w tygodniu autobus podwozi do dużego centrum handlowego na większe zakupy.
Jak spędzasz czas wolny? Czy masz możliwość podróżowania?
Organizowane są wyjazdy turystyczne w ciekawe miejsca. Miałam okazję skorzystać już z wycieczki do grot Al Hufur. Polecam poczytać sobie na temat tej atrakcji turystycznej. Nie zdradzam wszystkich ciekawostek… Lokalizacja Ad Dammamu zachęca do podróży! Z plaży widać Bahrajn! Wręcz zaprasza do siebie! Kolejny na liście i stosunkowo blisko jest Dubaj, Abu Dhabi, a dla mniej wymagających lub lubiących survival, zawsze może być spędzenie czasu na pustyni, pod namiotami z nowymi znajomymi.
Co chciałabyś przekazać pielęgniarkom i położnym, które myślą o pracy za granicą? Poleciłabyś im Arabię Saudyjską?
Przede wszystkim powiedziałabym, żeby nie bać się sięgać po więcej i wyżej. Dużo rzeczy jest w zasięgu naszej ręki, tylko czasami boimy się skorzystać z drabiny. Jeżeli ktoś jest ciekawy świata i ludzi, to trzeba zrobić chociaż pierwszy krok i wyjść im naprzeciw z językiem angielskim pod pachą! Rozmowa kwalifikacyjna to jedna, jedyna szansa zaprezentowania siebie, swoich umiejętności, czasami wiedzy. Trzeba ją maksymalnie wykorzystać. Brak zadowolenia w miejscu pracy, brak możliwości rozwoju zawodowego i koleżanki, które się wszystkiego boją, powinny być wystarczającą motywacją, żeby zmienić ten stan rzeczy. Kocham powiedzenie mojej babci „lepiej zgrzeszyć i cierpieć, niż cierpieć, że się nie zgrzeszyło”! Wszystkim chętnym dziewczynom, które myślą, bądź planują wyjazd do Arabii Saudyjskiej, życzę wytrwałości i realizacji nie marzeń, ale celów w życiu: klarownych, realnych i możliwych do zdobycia.
Zdjęcia: archiwum Agnieszki W. (Dammam, Saudi Arabia 2019)